Prolog

-Tato, tato! Gdzie jest mama?
-Mama? A mama jest... Eee.. Pewnie zaraz przyjdzie.

Dziecko jest niecierpliwe. Zrywa się z miejsca. Biega po samolocie, szukając rodzicielki. Nagle dostrzega błysk. Słyszy huk. Krzyk. I ból.

••Tony•• 

Gwałtownie wstałem z łóżka. Do tego odezwał się budzik. Piąta nad ranem? O rany! Chyba znowu przez ten koszmar nie zasnę. Postanowiłem wstać i zejść po cichu do kuchni, lecz niestety szczęście i nie dopisywało. Poślizgnąłem się na schodach, spadając z nich i przy tym, zwalając jakąś wazę. Przez ten hałas obudziłem domowników.

Stane: Co tu się wyrabia?!

Z sypialni wyszedł Obadiah w szlafroku, a za nim pojawiła się Whitney.

Tony: Ja... Eee... Bo ja ten... Się... Przewróciłem i... No... Potłukłem wazę.

Mężczyzna nie wyglądał na zadowolonego i mogłem spodziewać się kary.

Tony: Proszę mi wybaczyć. Ja naprawdę nie chciałem.
Stane: Hmm... Żeby to było ostatni raz, Tony. Tym razem ci daruję, ale za następny wybryk będziesz płacił z własnej kieszeni.
Tony: Zgoda.

Nie miałem nic przeciwko. Wstałem i poszedłem coś przekąsić. Ona poszła za mną.

Whitney: Wszystko gra?
Tony: Głupio wyszło.
Whitney: Bywało gorzej. Przynajmniej dziś nie krzyczał.
Tony: Fakt, ale powinienem być bardziej ostrożny.
Whitney: Znowu nie możesz zasnąć? Wypadek?

Przed nią nic nie mogłem ukryć. Wiedziała wszystko o mnie i zawsze potrafiła mi pomóc.

Tony: Niestety.
Whitney: To było cztery lata temu, Tony. Teraz wszystko jest inaczej. Pamiętaj, że nie jesteś sam.
Tony: Mam ciebie i Obadiaha, ale on mnie chyba nie lubi.
Whitney: On nikogo nie lubi, więc się nie martw.

Wyjąłem płatki śniadaniowe z górnej półki, wsypując je do miski.

Whitney: No to co? Bierzesz płatki? Tego raczej nie da się spalić.
Tony: Ile razy mam przepraszać za tę kuchenkę? To było niechcący.
Whitney: Dlatego nie będziesz się do niej zbliżać. Chyba, że będziesz pod czyimś nadzorem.

Zignorowałem ostatnie jej słowa i wziąłem kornfleksy. Zacząłem je zajadać ze smakiem. Nie wiedziałem, że miałem takiego głoda. Tak szybko zniknęły z naczynia. No to mogłem wrócić do łóżka, chociaż z drugiej strony... Nie. Odechciało mi się spać.

3 komentarze:

  1. Biedny waza ;-; jak on tak mógł. Tony dostanie za waze :v Obadaja i Witnej 😏😏 uhuhu nie kuś. Ma te coś też mi pocieszenie. Nie blondyna ginie!!! Szybko bo nie wytrzymie. Pewnie będzie się miziać do Toneczka T-T TT-TT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za tak miły komentarz z twojej strony. Mamy nadzieję, że cała historia przypadnie do gustu ;)

      Usuń
    2. Jakbym słyszała panią z telekomunikacji xdd

      Usuń

^